Krótszy tydzień pracy – najbardziej kuszący owoc z Zakazanego Drzewa?

Krótszy tydzień pracy – najbardziej kuszący owoc z Zakazanego Drzewa?

Idea 4-dniowego tygodnia pracy rozpala wyobraźnię w wielu miejscach w Europie. Podobnie jak bezwarunkowy dochód podstawowy, to bardzo słodka pokusa, której nie sposób się oprzeć. Ale czy słusznie?

Ta pozornie prosta “recepta na szczęście” może stać się katastrofą. Tworzy oczekiwania, które prawdopodobnie nie zostaną spełnione – a to, jak wszyscy wiemy, prowadzi do rozczarowania. Cóż za paradoks! A jest ich więcej w tym rajskim ogrodzie.

Wielu z nas chciałoby pracować w krótszym tygodniu, ale kiedy pomyślimy, że dotyczyłoby to również naszego lekarza, nauczyciela naszych dzieci, hydraulika i kierowcy autobusu, to entuzjazm słabnie, prawda? W końcu wiele z tych profesji już teraz jest deficytowych. Paradoksem jest, że pomysł skrócenia tygodnia pracy rodzi się, gdy desperacko potrzebujemy zwiększyć produktywność naszej gospodarki; kiedy sektor publiczny musi szybko i skutecznie reagować na wewnętrzne potrzeby i zewnętrzne zagrożenia.

Na Litwie już dwoje na troje młodych ludzi popiera ten nowy pomysł. Do tej pory młodzi ludzie wchodzili na rynek pracy z nadzieją na znalezienie wymarzonej pracy. Idea, że hobby może stać się pracą, a wtedy „nie przepracujesz ani jednego dnia”, jest modna od kilku lat. Inspiruje wszystkich do odnalezienia swojego powołania i współtworzenia zdrowego mikroklimatu w pracy, ponieważ miejsce pracy to nie tylko miejsce, w którym zarabiamy na chleb. To miejsce spotkań towarzyskich, rozwijania talentów i dzielenia się ich owocami.

Oczekiwanie skrócenia tygodnia pracy do 4 dni w tygodniu zmienia trajektorię tych celów zawodowych. Kieruje nasze marzenia w jedną stronę – znaleźć pracę, w której będziemy pracować mniej, lub domagać się tego prawa od miłosiernych polityków.

Twierdzi się, że krótszy tydzień pracy pozwala nam zrobić w cztery dni wszystko to, co kiedyś robiliśmy w pięć. Sęk w tym, że musimy zwiększyć produktywność gospodarki, co oznacza konieczność wytwarzania większej wartości – a nie tworzenia tej samej wartości w krótszym czasie. Sektor prywatny nieustannie poszukuje sposobów na zwiększenie produktywności: wykorzystując najnowocześniejsze techniki, inwestując, oszczędzając, skracając łańcuchy procesów. Jeśli 4-dniowy tydzień pracy otworzy dodatkowy poziom motywacji dla pracowników, prywatne firmy z pewnością go wypróbują, ponieważ to one ponoszą całe ryzyko i ciężar swoich decyzji. Zmuszenie wszystkich do skrócenia tygodnia pracy byłoby ciosem dla naszej gospodarki w ostrej rywalizacji o globalne rynki.

Inaczej jest z instytucjami publicznymi. Na przykład litewski Vilnius Heating Networks, ze swoim projektem 4-dniowego tygodnia pracy, który udowadnia, że w sektorze publicznym istnieje szerokie pole do optymalizacji procesów. Niektóre funkcje nie muszą być wykonywane, inne można skrócić poprzez wyeliminowanie bezsensownej biurokracji i rutyny rodem z ubiegłego wieku. Od lat w Lithuanian Free Market Institute (LFMI) podkreśla się, że jest to droga do silnego i wydajnego państwa, którego tak bardzo potrzebujemy – szczególnie w obliczu zagrożeń bezpieczeństwa.

Jak dotąd takie reformy były hamowane przez brak motywacji. Czy teraz okaże się, że wraz z obietnicą czterodniowego tygodnia nagle ją odnajdziemy? W końcu jeśli istnieje taka rezerwa w domenach państwowych, to należy ona do obywateli, do ludzi, a nie do biurokratów. Co więcej, to właśnie biurokracja hamuje produktywność nas wszystkich. To tam znajdują się prawdziwe aktywa.

Tymczasem zachowujemy się jak małe dzieci, które chcą zrywać najbardziej czerwone jabłka z drzewa w wizji rajskiego ogrodu, jaką jest 4-dniowy tydzień pracy.

Autorka tekstu: Elena Leontjeva, współzałożycielka i prezes Lithuanian Free Market Institute (LFMI). Tekst pierwotnie ukazał się w języku litewskim w portalu Lithuanian Radio and Television, lrt.lt. Tłumaczenie z języka angielskiego przez Fundację Wolności Gospodarczej.